Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Punkt ze Stomilem, ale Sandecja by myśleć o utrzymaniu w 2. lidze musi wygrywać. Teraz mecz z wiceliderem

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Atmosfera w Nowym Sączu już teraz jest bardzo gorąca
Atmosfera w Nowym Sączu już teraz jest bardzo gorąca fot. Sandecja.pl
Piłkarze Sandecji Nowy Sącz w minioną sobotę bardzo chcieli zmazać plamę za dwie ostatnie porażki z rzędu oraz, jak mówił nam przed tym starciem trener „Dumy Krainy Lachów” Robert Kasperczyk, zaliczyć nowe otwarcie w pierwszym meczu po świętach. Sytuacja sądeczan na osiem kolejek przed końcem była dramatyczna. Ostatecznie w starciu ze Stomilem Olsztyn rozgrywanym w Niepołomicach było 0:0. Na siedem kolejek przed końcem 2. ligi „Duma Krainy Lachów” jest ostatnia w tabeli.

- Moja wiara w ten zespół, w tych chłopaków jest głęboka, potworna. Oni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a limit pojedynczych błędów został już chyba wyczerpany. Każdy mecz w tej lidze przeciwko każdemu rywalowi jesteśmy w stanie grać jak równy z równym. Piłkarze muszą po prostu wierzyć w siebie – powiedział nam w czwartek trener Kasperczyk.

Starcie dwóch drużyn bezpośrednio uwikłanych w walkę o utrzymanie (różnica czterech punktów na korzyść gości) zwiastowało sporo walki. Już w 1. minucie celnym strzałem popisał się Talar, Garstkiewicz był na posterunku. W kolejnych minutach to sądeczanie mieli więcej z gry, ale brakowało konkretów. W 25. minucie zrobiło się jednak gorąco w „szesnastce” Sandecji. Żółtą kartkę ujrzał Potoma, a Stomil zyskał rzut karny. Do piłki podszedł Florek, ale… nie trafił do bramki! Szczęście było po stronie Sandecji. Na pięć minut przed przerwą z wolnego uderzał Wolsztyński, próba odbiła się jeszcze od pleców rywala, ale na posterunku był golkiper Stomilu.

W 54. minucie zakotłowało się pod bramką gości – najpierw strzał jednego z sądeczan został zblokowany, a następnie dobitka wyekspediowana tuż sprzed bramki. W odpowiedzi goście, a konkretnie Brikner, posłał futbolówkę tuż obok celu. Kilka minut później Kwietniewski ostemplował słupek… Za moment działo się z drugiej strony, ale Słaby kapitalnie interweniując wybił piłkę z linii bramkowej. W odpowiedzi Nawotka zagrał do Wolsztyńskiego a ten popisał się celną główką, ale i tym razem na posterunku był bramkarz Stomilu.

W 78. minucie to przyjezdni byli bardzo blisko zdobycia gola, ale po zamieszaniu w polu karnym sądeczanie wybili piłkę. Następnie, na trzy minuty przed końcem, Kwietniewski trafił w mur po rzucie wolnym. Za chwilę Polacek musiał wykazać się refleksem po bardzo mocnej próbie Retlewskiego. Mimo usilnych prób z obydwu stron wynik nie uległ zmianie.

Jak zauważył już po ostatnim gwizdku sędziego opiekun nowosądeckiego drugoligowca, był to mecz drużyn, które nie chciały zremisować, nie chciały przegrać, gdzie nie było jednego zabitego, a dwie drużyny zostały ranne.

- Remis zawsze jest dopisaniem jednego punktu, w naszej sytuacji nie jest to jednak wynik, który nas satysfakcjonuje. Bardzo dobra, konsekwentna w defensywie pierwsza połowa, otworzyliśmy się trochę ofensywnie w drugiej części, co poskutkowało groźnymi kontrami gości. Stomil zaczął się otwierać wpuszczając świeżych zawodników, zaczął robić trochę zagrożenia – mowił Kasperczyk.

Sytuacja jest nieciekawa

Sandecja zanotowała siódmy remis w tym sezonie, co nie poprawiło jej sytuacji w tabeli. Sądeczanie zajmują w niej ostatnie miejsce ze stratą ośmiu punktów do czternastego obecnie Lecha II Poznań – ostatniego bezpiecznego zespołu w lidze.

Do zakończenia rozgrywek pozostało siedem kolejek. To dużo i mało zarazem. Sandecji przyjdzie w nich rywalizować kolejno z wiceliderem KKS 1925 Kalisz (wyjazd, sobota 13 kwietnia), z ósmym Hutnikiem Kraków (u siebie, sobota 20 kwietnia), z czwartą Chojniczanką Chojnice (wyjazd, weekend 27-28 kwietnia), z dziewiątą Polonią Bytom (wyjazd, weekend 4-5 maja), z trzynastą Olimpią Elbląg (u siebie, weekend 11-12 maja), z czternastym Lechem II (wyjazd, weekend 18-19 maja) oraz trzecią Kotwicą Kołobrzeg (u siebie, sobota 25 maja).

Wicelider czeka

Jak powtarza trener Robert Kasperczyk, jego piłkarze mogą w tej lidze pokonać każdego. I… Sandecja musi w to wierzyć. W sobotę o godz. 17 sądeczanie zmierzą się w dalekim wielkopolskim Kaliszu z tamtejszym KKS.

Drużyna prowadzona przez trenera Pawła Ozgę ostatnio przegrała w Małopolsce z Hutnikiem 1:2. KKS wyrównał w 11. minucie po golu Kalenika, a dwie minuty wcześniej miejscowi wyszli na prowadzenie po samobóju Kieliby. W 52. minucie gola na wagę triumfu dla Hutnika zdobył Kieliś. W przypadku wygranej kaliszanie byliby samodzielnym liderem tabeli, ale nie dość że zaliczyli porażkę, to prowadząca Pogoń Siedlce zremisowała z Kotwicą na wyjeździe 2:2.

KKS u siebie jest bardzo groźnym przeciwnikiem mając w dorobku siedem triumfów, cztery remisy i dwie porażki. Jesienią w starciu Sandecji z kaliskim klubem rozgrywanym na obiekcie Garbarni w Krakowie górą byli goście notując wygraną 2:0 po golach Gordillo i Putny.

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto